Wypatrzyłam je w słynnym w okolicy i nie tylko, Czaczu. Wyglądały nieciekawie, ale nie były mocno zniszczone. Szczególnie ratan okazał się być w bardzo dobrym stanie. Oczyma wyobraźni zobaczyłam je w bieli u mnie w domu.
Potem trzeba było zdjąć stary lakier, posklejać i oczywiście pomalować. Szło mi opornie, ale mąż stolarz, jego wiedza i narzędzia służyły pomocą. Potem krzesełka dostały nową tapicerkę i poduchy z nadrukiem, które już zrobiłam sama (oczywiście nitro znalazło się w warsztacie męża) i efekt zaskoczył mnie samą.
Teraz zdobią nasz pokój dzienny. Zachwycają swoją urodą nie tylko domowników.
Potem trzeba było zdjąć stary lakier, posklejać i oczywiście pomalować. Szło mi opornie, ale mąż stolarz, jego wiedza i narzędzia służyły pomocą. Potem krzesełka dostały nową tapicerkę i poduchy z nadrukiem, które już zrobiłam sama (oczywiście nitro znalazło się w warsztacie męża) i efekt zaskoczył mnie samą.
i wcale się nie dziwię, bo przecudnie Wam wyszły
OdpowiedzUsuńPozdrawiam